Jacek Sempoliński
Obraz jest ekspresyjną kompozycją olejną na grubej, szarej tekturze formatu 100 x 70 cm (takiej, jaka używana jest jako podłoże do opraw). Malowidło nie zakrywa całkowicie podobrazia. Niezamalowane partie tworzą coś w rodzaju bordiury dla kompozycji. Monochromatyczny obraz utrzymany w jest w tonacji fioletowo-liliowej. Na jednolitym kolorystycznie, a jednak widocznie zniuansowanym tle, trzy grubsze, impastowe pociągnięcia pędzlem tworzą wydobywające się zjednolitej fioletowej powierzchni białe akcenty. Jeden z nich , mniej więcej w połowie wysokości kompozycji wygląda niczym znak tajemniczego alfabetu lub sygnatura. Białe jest także lekka podmalówka widoczna w partiach bordiury.
Obraz jest abstrakcyjny. Jedynie tytuł wyjaśnia, że inspiracją było dawne dzieło sztuki znajdujące się w Kazimierzu nad Wisłą, które artysta przetwarza ekspresyjnie. O swoim stosunku do sztuki dawnej pisał Jacek Sempoliński następująco:
„A jak było dawniej? Jeśli dobrze się przyjrzeć temu, co jest w muzeach, zamkach, kościołach, jeśli się w to wgłębić, dać się temu wchłonąć, to odczuje się to samo, co pan Świerszcz odczuł na festiwalu. Z grzmotem spadnie pytanie: po co tyle tego? Dlaczego to wszystko takie byle -jakie, tak dużo zasmarowanych ładnymi farbami powierzchni, że wytrzymać nie można. Nazwiska wielkich twórców się rozmazują, pojawia się MASA, która dusi. Różnica pomiędzy tamtym a naszym polega na tym tylko, że wówczas była sztuka kościelna i dworska, a dziś jest hotelowa i bankowa. Czasem jednak coś błyśnie ... Ale nie wiadomo nigdy gdzie i jak to odnaleźć. Zaskoczy. Zaskoczenie to jeden z konstruktywnych stanów kondycji ludzkiej, on też właśnie dokładnie odbity bywa w sztuce. A tak w ogóle, to pogódźmy się z tą masą pustych obrazów, tak jak godzić się trzeba z ludzkim nieszczęściem. W tej MASIE, tak wówczas jak i teraz tkwi przejmująca istota rzeczy."