W naszym Banku pracują wyjątkowi ludzie. Kilkoro z nich zaprosiliśmy do udziału w kampanii pod hasłem Jeden Bank. Wiele pasji.
Sprawdź, kim są i jak opowiadają o pracy oraz o swoich poza zawodowych pasjach. Niektórzy z nich zaczynali karierę w naszej firmie od staży i praktyk.
Specjalistka w Departamencie Produktów i Wsparcia Bankowości Inwestycyjnej, karierę w PKO Bank Polski rozpoczynała od praktyki. Prywatnie – badmintonistka.
Czym zajmujesz się w swojej pracy?
Monitorowaniem ryzyka płynności krótkoterminowej.
Od kiedy pracujesz w PKO Banku Polskim?
Od 7 lat. Wcześniej, na 2 roku studiów byłam tu na praktykach, ale wtedy jeszcze nie myślałam o tym, jak potoczy się moja kariera.
Co studiowałaś?
Ekonomię na Uniwersytecie Warszawskim. Kiedy skończyłam studia, złożyłam CV m.in. do PKO Banku Polskiego, no i się udało.
Co jest fajnego w pracy w branży bankowej?
Akurat moja działka, obszar zarządzania ryzykiem, dopiero się rozwija. Razem z rynkiem my także się rozwijamy, poznajemy nowe rzeczy, uczymy się ich i wdrażamy w życie. Nie muszę robić tego samego dzień w dzień. Jest to też duże wyzwanie, ponieważ od naszej pracy, choć jej nie widać, zależy funkcjonowanie banku. Kwestia ryzyka rynkowego jest bardzo istotna. W 2008 roku, gdy nastąpił kryzys, okazało się, że płynność jest jednym z największych ryzyk. Nieumiejętne zarządzanie ryzykiem może spowodować bardzo duże zawirowania na rynku.
Wygląda na to, że ta praca naprawdę Cię pasjonuje?
Kiedy byłam na studiach nie wiedziałam jeszcze, że zacznę się w tym kierunku rozwijać. Byłam na marketingu i zarządzaniu – druga strona medalu, zupełnie inny kierunek. I kiedy aplikowałam do Banku, nie do końca wierzyłam, że się uda, ponieważ szukano osoby do zarządzania ryzykiem, o którym wtedy wiedziałam niewiele. No, ale może właśnie dlatego tak bardzo mi się to spodobało, bo musiałam się wszystkiego szybko nauczyć w pracy. I teraz widzę, że jest to kierunek, który ma przyszłość.
Gdybyś kilkoma słowami miała określić swoją pracę, jakie to byłyby słowa?
Ciekawa, interesująca, umożliwiająca rozwój, pełna wyzwań, nieprzewidywalna.
Na czym ta nieprzewidywalność polega?
Czasami przychodzimy po weekendzie i okazuje się, że świat przedstawia się zupełnie inaczej niż to miało miejsce w piątek. J Nie zawsze możemy przewidzieć, co wydarzy się na rynku.
Porozmawiajmy teraz o Twojej pasji…
Od 4 lat gram amatorsko w badmintona.
Ile czasu poświęcasz na treningi?
Był okres, że grałam 3 razy w tygodniu, teraz udaje mi się 2 razy w tygodniu. Każdy trening trwa 2 godziny. Dodatkowo trenuję jeszcze inne dyscypliny sportu, żeby pracować nad różnymi partiami mięśni.
Czym jest dla ciebie badminton?
To sposób na spędzanie wolnego czasu, poznawanie nowych ludzi, cementowanie przyjaźni, które już się nawiązały. Na pewno „odstresowywacz” i „wyładowywacz”. W pracy w ciągu 8 godzin kumuluje w sobie bardzo dużo energii i muszę potem w jakiś sposób ją wyładować. Istotne jest też to, żeby być w dobrej kondycji, utrzymać dobrą sylwetkę, a gra w badmintona bardzo w tym pomaga.
Wspominałaś wcześniej, że badminton to bardzo dynamiczna dyscyplina sportu…
Większość z nas kojarzy badmintona z kometką, rodzinną grą podwórkową na lato. Mało kto zdaje sobie sprawę, że sportowy badminton to wśród sportów rakietowych najbardziej dynamiczna dyscyplina, że jest on uznawany za najszybszy sport świata. W 2009 roku zmierzono prędkość lotki i okazało się, że leci z prędkością ponad 400 km na godzinę!
To chyba nie jest dyscyplina zbyt popularna w Polsce?
No właśnie, w Polsce się tej dyscypliny nie docenia, a tymczasem jest to sport, który umożliwia bardzo harmonijny rozwój. W przeciwieństwie do tenisa czy sqasha, w badmintonie wszystkie partie mięśni równomiernie pracują. Nie obciążamy tylko nóg czy rąk, ponieważ rakieta jest bardzo lekka, waży osiemdziesiąt parę gramów. Wszystkie mięśnie muszą cały czas pracować, bo każdy ułamek sekundy jest tutaj ważny. W czasie jednego meczu pokonuje się 3 do 5 kilometrów. To naprawdę sporo, gdy weźmie się pod uwagę wielkość boiska. No i odbija się lotkę kilkukrotnie częściej niż piłeczkę w tenisa. Ostatnio przeczytałam, że badminton jest wykorzystywany w programie szkolenia astronautów.
Komu, poza astronautami, poleciłabyś tę dyscyplinę?
Wszystkim! Od małych dzieci, po osoby w wieku nawet 70 – 80 lat. Co ciekawe, wśród najlepszych graczy w Polsce są osoby powyżej 60 roku życia. Oczywiście nie mówię tu o zawodowcach, tylko o amatorach, z którymi miałam przyjemność się spotkać. To jest niesamowite, jak te osoby się ruszają, ile w nich energii. Jaka gracja jest w tym wszystkim. Kiedyś ktoś powiedział mi, że jeśli jakiś zawodnik grający w badmintona zaczyna po boisku biegać, to już wiadomo, że przegrał. Tam nie można biegać, po prostu trzeba przewidywać ruchy przeciwnika i wiedzieć, w którym momencie, gdzie się znaleźć.
Kalkulować ryzyko?
Dokładnie. I tak w pracy przewiduję, co zrobi rynek, a w trakcie gry, jak zachowa się przeciwnik.
Doradca w Centrum Korporacyjnym oraz … gitarzysta w zespole rockowym.
Czym się zajmujesz w PKO Banku Polskim?
Jestem doradcą w Centrum Korporacyjnym w Nowym Tomyślu. Obsługuje podmioty o przychodach powyżej 10 milionów i jednostki samorządowe. Wcześniej zajmowałem się też klientem detalicznym. Można zatem powiedzieć, że w obszarze obsługi klienta znam Bank bardzo dobrze.
Od kiedy pracujesz w PKO Banku Polskiego?
Od 9 lat.
Obsługa klienta, to ciągły kontakt z ludźmi?
To prawda.
Czego uczy ta praca?
Przede wszystkim kształtuje charakter, uczy pewności siebie, umiejętności znalezienia się w sytuacji.
Czy coś Cię w tej pracy zaskoczyło?
Ze względu na swoje obowiązki mam często kontakt z osobami na wysokich stanowiskach, z dyrektorami, prezesami firm, którzy obracają dużymi pieniędzmi. W rozmowach z nimi często nawiązuję do muzyki i to sprawia, że oni nagle rozluźniają się i okazują normalnymi, zwykłymi ludźmi.
No właśnie, muzyka. Nie tylko jej słuchasz…
No tak, gram także na gitarze w zespole rockowym, choć ostatnio zastanawiam się, czy nie zacząć grać na bassie.
Czym dla ciebie jest muzyka?
Nigdy nie chciałem być postrzegany jak sztywniak w garniturze, ale w pewnym wieku i w pewnych sytuacjach człowiek musi ten garnitur włożyć. J Muzyka pozwala mi być kimś innym niż na co dzień. Czasami klienci nie wierzą, że ten wariant na zdjęciu z koncertu to ja. J Muzyka to przygoda, to kontakt z młodymi ludźmi – pomiędzy mną na naszym perkusistą jest 10 lat różnicy, nasi słuchacze to też głównie młodzież. Przychodzi weekend, zostawiasz wszystko za sobą i jedziesz w trasę. Poznajesz nowych ludzi, ciekawych ludzi.
Czy łatwo jest się przebić w branży muzycznej?
Dużo koncertujemy, byliśmy na koncertach w Niemczech, wystąpiliśmy w Must be the Music, ale tak naprawdę przebić się jest bardzo trudno.
Czy w pracy w Banku Twoja pasja jakoś Ci pomaga?
Mówiłem już o kontakcie z klientem. W załatwianiu wielu spraw pomaga umiejętność nawiązywania kontaktu z ludźmi, która jest nieodzowna na scenie.
Gdybyś miał wymienić atuty pracy w PKO Banku Polskim…
… wymieniłbym przede wszystkim prestiż pracy w bankowości. Wcześniej pracowałem w różnych firmach, różnych branżach, żadna nie była związana z takim prestiżem. Ważne jest też poczucie bezpieczeństwa i możliwość poznawania ciekawych ludzi z obszaru biznesu.
Jak nazywa się zespół, w którym grasz?
Drunk'n'Roller, poszukaj nas na youtube.
Młodsza specjalistka w Departamencie Zarządzania Personelem i Efektywnością, pasjonatka jeździectwa
Czy się zajmujesz?
Głównie analizą ofert szkoleniowych i przygotowywaniem szkoleń. Przygotowuję też różnego typu wydarzenia w Banku i stawiam swoje pierwsze kroki w pracy trenera.
Od kiedy pracujesz w PKO Banku Polskim?
Od listopada 2011.
Skąd pomysł, żeby aplikować do PKO Banku Polskim?
Zainteresowała mnie oferta - lubię pracę z ludźmi, chciałabym być trenerem. Zdawałam sobie też sprawę z tego, że PKO Bank Polski oferuje duże możliwości rozwoju.
Możesz coś więcej o tych możliwościach opowiedzieć?
Oprócz podstawowych szkoleń PKO Bank Polski oferuje możliwość rozwijania się w określonym kierunku i uczestniczenia pod tym kątem w wielu ciekawych szkoleniach. Ja np. chcę być trenerem i właśnie wracam ze szkolenia Train the Trainer. Są też dostępne szkolenia językowe. Dla mnie ważna jest też możliwość realizowania swojej pasji jeździeckiej. Bank w ramach programu PKO po godzinach pokrywa część kosztów zajęć pracownikom uprawiającym różne dyscypliny sportu, posiadającym jakieś zainteresowania. Sponsoruje też organizację różnych wydarzeń związanych z pasjami pracowników – zawodów, rajdów, dodatkowych szkoleń. Przy okazji poznajemy się nawzajem.
Za co lubisz swoją pracę?
Za możliwość rozwoju i różnorodność. Co chwilę dzieje się coś innego, organizujemy inne wydarzenie, inne szkolenie. Wypracowujemy na warsztatach rozwiązania, które są potem wdrażane. Doskonalimy się wspólnie. Pracujemy nad efektywną komunikacją.
Gdybyś miała kogoś przekonać do pracy w PKO Banku Polskim, jakich słów byś użyła?
Dużo ludzi, dużo możliwości, różnorodność, możliwość rozwoju, aplikowania na różne stanowiska w ramach rekrutacji wewnętrznej, ciekawi ludzie.
Jaki jest Twój zespół?
Świetny, naprawdę. Cały departament zarządzania personelem liczy 100 osób, a w naszym otwartym biurze jest nas około 30. Atmosfera jest super, wszyscy są bardzo pomocni. Ludzie mają różne osobowości, ale uzupełniają się nawzajem. Jedni nakręcają optymizmem, inni sprowadzają nas na ziemię racjonalnym podejściem.
Rozumiem, że ty jesteś w grupie optymistów?
Tak, zdecydowanie. Pracuję w tak dużym banku dopiero od roku i czasem wydaje mi się, że wszystko można zmienić, zrobić. Że chcieć, to móc. Brakuje mi jeszcze praktycznego podejścia.
Jak to się stało, że zaczęłaś jeździć konno?
W pracy siedzę obok koleżanki, która jeździ konno i juz od dłuższego czasu korzysta z dofinansowania treningów, dzięki programowi PKO po godzinach. Jej opowieści sprawiły, że zainteresowałam się jeździectwem i dołączyłam do naszej sekcji.
Czy każdy może korzystać z dofinansowania swojej pasji w PKO Banku Polskim?
Musi się zebrać grupa minimum 20 osób, które podzielają jakieś zainteresowanie. I te osoby muszą pochodzić z kilku różnych jednostek Banku, bo celem programu jest także integracja zespołu.
Czym jest dla Ciebie jazda konna?
Nowym doświadczeniem i prawdziwą przygodą. Lubię wyzwania, lubię się uczyć i doświadczać nowych rzeczy. Jazda konna daje mi taką możliwość. Przy okazji mam mnóstwo powodów do uśmiechu. Bardzo miło wspominam na przykład swoją pierwszą jazdę, po której miałam problem, żeby dojść do przystanku, tak mnie bolały nogi, ale płakałam ze śmiechu. J Przy okazji uczę się cierpliwości i koncentracji.
To chyba także przydaje się w pracy?
Zdecydowanie.
Doradca w Zespole Bankowości Osobistej a także instruktor karate.
Czym się zajmujesz w PKO Banku Polskim?
Jestem doradcą bankowości prywatnej, osobistej w II oddziale PKO BP w Rzeszowie. Zajmuję się obsługą wyselekcjonowanych klientów, tzw. VIP’ów. Sprawuję opiekę nad konkretnym portfelem klientów.
Od kiedy pracujesz w PKO Banku Polskim?
Od 95 roku. Ściągnęła mnie do Banku żona, która zaczęła tam pracę rok wcześniej.
To juz ładnych parę lat…
Tak, ale ta praca mi odpowiada, bo lubię kontakt z ludźmi. Wiadomo, klienci są różni, każdy ma swoje lepsze i gorsze dni, ale jeśli generalnie lubisz ludzi, to przychodzisz do pracy z przyjemnością.
Pracować z ludźmi, obsługiwać klientów można w różnych branżach. Dlaczego więc PKO Bank Polski?
Bo jest to Bank z tradycjami. Wybrałem go na początku swojej drogi zawodowej i jestem mu wierny do tej pory.
Gdybyś miał kogoś przekonać do przejścia do PKO Banku Polskim, co by mu Pan powiedział?
Największym atutem tego miejsca jest stabilność. To jest bank zakorzeniony w polskiej tradycji. My tutaj jesteśmy i będziemy. No i PKO Bank Polski to jest marka.
Ale przez te wszystkie lata Bank chyba mocno się zmienił?
Oj tak, idziemy za trendem rynkowym. Wprowadzamy zmiany wizerunkowe, zmieniamy wystrój placówek, korzystamy z nowoczesnych narzędzi, sprzętu. To jest wysoka półka, ze sprawami informatycznymi na czele, bardzo nowoczesny system informacyjny.
Twoją pasją jest karate?
Tak, zajmuje się tym od wielu lat. Jestem instruktorem, uczę ludzi tej sztuki, bo to tak naprawdę jest sztuka, a nie sport.
Ile czasu poświęcasz na swoją pasję?
- Bardzo dużo. To jest praktycznie 5 dni w tygodniu, 3 godziny dziennie. Wychodzę z pracy o godzinie 17:00 i już o 17:30 zaczynam pierwsze treningi z młodzieżą. Potem jeszcze grupa dorosłych. Dodatkowo, w ramach własnego rozwoju ćwiczę jeszcze w niedzielę. Spotykamy się z innymi instruktorami i podnosimy swoje kwalifikacje. Do tego wszystkiego różne wyjazdy i organizacja zawodów. No i wyjazdy na te zawody z grupą. A zatem praktycznie cały wolny czas poświęcam na tę pasję.
Łatwo jest to pogodzić z pracą w Banku?
Łatwo, jeśli się kocha to, co się robi. Syn ma już 16 lat i podziela moją pasję. Razem trenujemy i jeździmy na zawody, więc to nie dzieje się kosztem rodziny.
Słyszałem, że zaraziłeś swoją pasją kilku klientów?
To prawda, wielu klientów dzięki mnie znalazło się na sali treningowej. Na swojej drodze spotykam też wiele dzieci swoich klientów. To jest o tyle fajne, że na początku jak przychodzę w garniturze na trening to jest konsternacja, ale potem już się ludzie nie dziwią. Ten Bank w jakiś sposób mnie uwiarygodnia jako człowieka i trenera. Trzy razy do roku organizujemy też zawody i na tych zawodach czasem PKO Bank Polski nas wspiera. Mieliśmy już nawet zawody międzynarodowe, w których uczestniczyło 311 zawodników, w tym 150 spoza Polski.
Wygląda na to, że karate to popularny sport?
Uprawia go 6 milinów ludzi na świecie. W Mistrzostwach Świata bierze udział około 1500 zawodników, więc to jest naprawdę duża grupa. To jest widowiskowy sport.
Czy są jakieś cechy, które predestynują do uprawiania tej dyscypliny?
Karate to jest sztuka, która wymaga bardzo wiele cierpliwości. Tutaj nic nie można zrobić od razu. Kolory pasów świadczą o hierarchii, która jest wśród zawodników. Trzeba też dużo determinacji, skromności. Ważny jest silny charakter.
Czy takie cechy są też przydatne w Twojej pracy?
Tak, z pewnością, przede wszystkim cierpliwość i umiejętność pracy z ludźmi.
Starsza specjalistka w Centrum Rachunkowo Księgowym. Uprawia kolarstwo górskie.
Czym zajmujesz się w pracy?
Pracuję w księgowości, a w ostatnim czasie zajmuję się głównie przeprowadzaniem kontroli księgowych.
Jak długo pracujesz w PKO Banku Polskim?
Od 1993 roku, czyli już 10 lat. Od razu po studiach trafiłam do PKO Banku Polskiego, najpierw na staż, a potem już do normalnej pracy.
Jakich argumentów byś użyła, by przekonać kogoś do podjęcie pracy w PKO Banku Polskim?
Bogaty pakiet socjalny, stabilna praca, ścieżki kariery, no a gdyby to był ktoś, kto uprawia jakąś dyscyplinę sportu, to dla niego – podobnie jak dla mnie – wartością będzie z pewnością dofinansowanie różnych sekcji sportowych.
Jaką dyscyplinę sportu uprawiasz?
Kolarstwo górskie.
Czym jest dla ciebie rower?
Wszystkim. Mam do niego bardzo osobisty stosunek i wiele jestem w stanie dla niego poświęcić.
Jak wygląda twój trening?
Mam swojego trenera i cały plan treningowy . Trenuję przeważnie 6 dni w tygodniu. Nie tylko jeżdżę w tym czasie na rowerze, ale także robię ćwiczenia ogólno rozwojowe – chodzę na siłownię, basen. Dzięki takiemu przygotowaniu mogłam jako jedyna Polka wziąć udział w wyścigu po Alpach na dystansie 119 km.
Czy w realizacji Twojego hobby pomaga Ci Bank?
Oczywiście, Bank pomaga wszystkim, którzy mają jakieś pasje i otwartą głowę. W moim przypadku finansuje np. pakiety startowe, stroje kolarskie. Jest też sekcja kolarska –Team PKO Banku Polskiego. Razem jeździmy na zawody, wspieramy się nawzajem.
Jakie cechy są potrzebne w kolarstwie?
Trzeba mieć dużo samozaparcia, lubić adrenalinę, walkę. Ja cenię w kolarstwie sam proces zmagania się ze sobą i innymi, ważne jest dla mnie nie tyle samo zwycięstwo, choć ono także oczywiście cieszy, ale przede wszystkim odkrywanie w sobie nowych pokładów sił.
A czy uprawianie kolarstwa pomaga Ci w pracy?
Bardzo. Dzięki swojej pasji zyskuję wiarę we własne siły. Jak po ciężkich zawodach przychodzę do pracy, to wszystko wydaje mi się lżejsze, łatwiejsze. Z perspektywy wysiłku na zawodach wszystkie zadania w pracy wydają się do wykonania.
Administrator w Centrum Operacji Detalicznych. Pasjonat narciarstwa.
Czy się zajmujesz?
Pracuję na stanowisku Administratora w Centrum Operacji Detalicznych w Poznaniu. Zajmuję się przelewami predefiniowanymi. To takie przelewy realizowane za klientów, na ich zlecenie.
Od kiedy pracujesz w PKO Banku Polskim?
Od lipca 2011 roku. Trafiłem do banku z ogłoszenia, które znalazłem na stronie internetowej. Przesłałem swoje CV, zostałem zaproszony na rozmowę rekrutacyjną - najpierw jedną, potem drugą , no i złożono mi ofertę.
Skąd pomysł, żeby aplikować do PKO Banku Polskiego?
W rodzinie mam kilkoro bankowców, finansistów, więc ten kierunek jest mi bliski. Poza tym chciałem pracować w większej firmie. Wcześniej byłem zatrudniony w małych, prywatnych firmach i poznałem drugą stronę medalu. Uważałem, że duża korporacja, jaką jest nasz Bank da mi poczucie stabilności.
Co jeszcze daje Ci praca w PKO Banku Polskim?
Przede wszystkim możliwość rozwoju. Tutaj jest jasna ścieżka kariery. Jako pracownik nie mam poczucia, że gdzieś przede mną jest zamknięta droga. PKO Bank Polski jest tak dużym bankiem, że można się rozwijać w bardzo różnych obszarach. Jeśli ktoś czuje się dobrze w relacjach z klientami, może się rozwijać jako doradca, inni mają do dyspozycji back office, gdzie zadań także jest sporo. W tak dużej instytucji każdy znajdzie coś dla siebie.
Jak opisałbyś swoją pracę w PKO Banku Polskim?
Ciekawa, rozwijająca, uczy systematyczności i skrupulatności oraz konsekwencji i obowiązkowości. Klient zleca nam jakieś zadanie, a my musimy go zrealizować, nie można zawieźć zaufania.
Jaki jest Twój zespół?
Razem ze mną pracuje 56 osób. Tworzymy bardzo różnorodną grupę. Pracują ze mną zarówno osoby w wieku 45 plus, jak i młode, które - tak jak ja - mają po dwadzieścia parę lat.
Jak się w takim zespole pracuje?
Bardzo fajnie. My młodsi chcemy wszędzie wprowadzać rewolucje, jak najwięcej rzeczy zmieniać, a nasi starsi koledzy są bardziej konserwatywni, ale też bardziej doświadczeni, lepiej znają bankowość i naszą firmę. Dlatego zwykle gdzieś w połowie drogi się spotykamy i wychodzi z tego coś dobrego dla firmy i klienta.
A jakie były początki Twojej narciarskiej pasji?
To się zaczęło dobre kilkanaście lat temu. Pierwszy wyjazd, potem spotkałem na swojej drodze trenera jednego z poznańskich klubów narciarskich i wtedy już wsiąkłem na dobre. Kolejne wyjazdy, treningi, zawody. Potem przyszły studia i tam jako członek AZS-u reprezentowałem Uniwersytet Adama Mickiewicza na wielu zawodach krajowych i zagranicznych. W większości przypadków było to współzawodnictwo amatorów – Mistrzostwa Polski, Wielkopolski, Puchar Miasta Poznania.
Czym są dla Ciebie narty? Co Ci dają?
Przede wszystkim narty to adrenalina, dużo radości, rozwój, możliwość zaspokajania ambicji, rywalizacji. Ten sport ma to do siebie, że rywalizuje się jednocześnie z przeciwnikiem i samym sobą. Na zawodach ścigam się z czasem, bo to on jest odwzorowaniem moich wyników, miejsca jakie zajmuję w rywalizacji z innymi. Zdarza się, że choć daleko mi do zwycięstwa, jestem z siebie zadowolony, bo osiągnąłem dobry czas na mecie.
Czy pracując w Banku jest Ci łatwiej realizować swoją pasję?
Bank co roku organizuje w Krynicy zawody pod hasłem PKO na śniegu. To taka impreza integracyjna połączona z rywalizacją w slalomie. W ubiegłym roku po raz pierwszy w niej uczestniczyłem.
Czy w PKO Banku Polskim są dobrzy narciarze?
O tak, jest kilku bardzo dobrych narciarzy, którzy w dodatku świetnie się bawią, uprawiając ten sport. Tak jest najlepiej, gdy coś się robi z radością, a nie z przymusu, wtedy też łatwiej o dobre wyniki.
A kto wygrał ostatnie zawody w Krynicy?
Ja.
Czyli jesteś najlepszy?
Na razie tak, ale wkrótce są kolejne zawody, więc kto wie, co się wydarzy
Starszy analityk w Departamencie Rozwoju Aplikacji Sprzedażowych i Wsparcia. Wytrawny żeglarz, pasjonat hippiki i wielu innych sposobów na aktywny wypoczynek
Czy zajmujesz się w pracy?
Kieruję projektami informatycznymi w Departamencie Rozwoju Aplikacji Sprzedażowych.
Na czym to polega?
Do naszego działu zgłaszane są konkretne potrzeby biznesowe, związane np. z wdrożeniem nowego produktu, usługi czy optymalizacją jakiegoś procesu. Analizujemy możliwości informatycznego wsparcia tych potrzeb. Bierzemy pod uwagę zarówno istniejące narzędzia, jak i koszty wdrożenia nowych rozwiązań i przedstawiamy taką analizę do decyzji. Jeśli decyzja jest pozytywna, temat wraca do nas już w postaci konkretnego projektu i wtedy kierownik projektu w naszym dziale odpowiada za określenie planu realizacji, stworzenie zespołu projektowego, opracowanie konkretnych produktów, nadzór nad ich wdrożeniem i zapewnienie wymaganej jakości tych produktów.
Brzmi ciekawie.
I jest ciekawe! W mojej pracy każdy kolejny dzień jest inny. Nie ma czegoś takiego jako powtarzalność czy rutyna. Każdy projekt, każde zadanie, każdy cel, który trzeba osiągnąć, wymagają podjęcia innych działań, innego podejścia, indywidualnego przemyślenia. Oczywiście część zadań wynika z przyjętego harmonogramu, ale nie można przyłożyć szablonu i działać według utartego wzorca. I właśnie tę różnorodność zadań najbardziej lubię w tej pracy.
Niespokojny duch z Ciebie.
Coś w tym jest. Może właśnie dlatego tyle rzeczy mnie pasjonuje także poza pracą. Jeżdżę konno, żegluję, a PKO Bank Polski wspiera mnie w realizacji moich sportowych zainteresowań. Dofinansowuje sekcję jeździecką pracowników Banku, a także udział naszej załogi w regatach żeglarskich Związku Banków Polskich. Od pół roku dojeżdżam do pracy na rowerze, co jest możliwe, bo w siedzibie firmy mamy parking dla rowerów, a w biurze szatnię i prysznic. To takie drobne sprawy, ale znacznie ułatwiają życie.
Wydaje się, że sporą część wolnego czasu spędzasz w towarzystwie ludzi z pracy?
To prawda, ale to są ludzie z różnych departamentów, różnych działów, różnych placówek. Cały przekrój Banku. Większość z nich, to ludzie, których na co dzień w pracy nie zawsze miałbym okazję poznać. A tak zbliżamy się do siebie, integrujemy ze sobą, a gdy już do współpracy dojdzie, znacznie łatwiej jest się porozumieć. Zresztą warunkiem wspierania przez Bank poszczególnych sekcji sportowych jest to, żeby ich członkowie przynajmniej raz na kwartał spotykali się ze sobą, wychodzili gdzieś razem.
A czy Pana koledzy z zespołu także należą do różnych sekcji sportowych? Czy zarażacie się nawzajem swoimi pasjami?
To działa na zasadzie klocków domina. Jak jedna osoba w to wejdzie, wciąga kolejne, a one znowu następne. Mnie w żeglarstwo wciągnęła koleżanka z zespołu projektowego. Brakowało nam dwóch osób do załogi, więc ja z kolei namówiłem 2 osoby i tak razem stworzyliśmy naprawdę fajny team, który zajął potem 8 miejsce na regatach Związku Banków Polskich. To duże osiągnięcie, biorąc pod uwagę fakt, że to były nasze pierwsze regaty, nigdy wcześniej nie braliśmy udział w zawodach, byliśmy grupą amatorów. A tam naprawdę konkurowaliśmy z doświadczonymi żeglarzami.
Co najbardziej lubisz w żeglowaniu?
Od dzieciństwa lubiłem przebywać blisko przyrody i miałem 3 marzenia – o żeglowaniu, jeździe konnej i narciarstwie. I wszystkie te marzenia udało mi się zrealizować w dorosłym wieku. A samo żeglarstwo daje mi ogromne poczucie niezależności, lubię też swego rodzaju nieprzewidywalność, która mu towarzyszy.