Przejdź to głównej części strony

Dyktando PKO Banku Polskiego

Sprawdź, czy znasz zasady ortografii i cyberbezpieczeństwa.

Wybierz poprawne odpowiedzi w zaznaczonych miejscach.

Cyberwojownicy do dzieła!

To był piątek, ostatnia lekcja. Dzień był szary, my zaspani, a do tego w szkole panował niemiłosierny __. Każdy myślał już tylko o tym, by __ do domu i zaszyć się pod kocem z __ albo konsolą. Kto inny mógł nas wyrwać z tej niemocy, jeśli nie pan Wróblewski? Pan Wróblewski, zwany przez nas po prostu Wróblem, był nauczycielem starej daty, a jednak miał w sobie coś z niesfornego __. Kochaliśmy Wróbla i wyzwania, __ przed nami stawiał. Rodzice śmiali się, że gdyby Wróbel pewnego dnia kazał nam __ tonę piasku, to większość z nas __ by propozycję __. Tym razem Wróbel miał na szczęście inny pomysł. Okazało się, że został szkolnym opiekunem wolontariatu i chce __ nas do pomocy. __ nie znaliśmy jeszcze szczegółów, nie __ się długo. Na początek Wróbel podzielił nas na grupy i kazał nam __ konta na platformie internetowej. Wiedzieliśmy, że __ szkolne serwery padły ofiarą cyberataku, Wróbel był bardzo __ na punkcie bezpieczeństwa w sieci. Plotka głosi, że w momencie włamania do szkolnego systemu __ go hasło „admin1”. __ z hasła bawiły nas jeszcze przez miesiąc po ataku. Nie śmiał się z nich chyba tylko Wróbel i dyrektor Prymus, który tak często powtarzał frazę „dwustopniowe __”, że zaczęliśmy go tak przezywać. Pewnie dlatego pierwszym zadaniem, jakie dostaliśmy od Wróbla, było wymyślenie silnych haseł do kont. Miały być trudne, zawierać wielkie litery i znaki specjalne, a do tego __ konieczny Wróbla miały być okropnie śmieszne. Bawiliśmy się doskonale! W następnym tygodniu mamy nagrywać __ filmy o bezpieczeństwie w internecie. Obowiązkowe wątki to: publikowanie informacji na swój temat i prywatnych zdjęć oraz klikanie w __ linki i załączniki. Zanim jednak zadzwonił dzwonek, Wróbel jak zwykle musiał dorzucić coś od siebie. Usiadł na brzegu biurka, skrzyżował ręce i powiedział: - Pamiętajcie: nie klikamy w nic, co wygląda dziwnie. Jeśli coś przychodzi od nieznajomego nadawcy, ma błędy, załączniki albo linki, które wyglądają podejrzanie nie otwieramy tego. Ignorujemy to albo pokazujemy komuś dorosłemu. Lepiej zapytać dwukrotnie, niż żałować bezpowrotnie. Po tych słowach Wróbel uśmiechnął się tajemniczo i, jakby nigdy nic, chwycił dziennik, rzucił przez ramię: „Miłego weekendu, cyberwojownicy!” i wyszedł z klasy. Zostaliśmy z głowami pełnymi haseł, linków, wieloznacznych wskazówek i __ na film.